"O (z)grozo! Powinni tego zabronić!"
ostatnia modyfikacja 18-wrz-2005
[galeria] [sekcja aku] [ładowanie aku] ["Crash" test]
Jak zrobić latarkę typu (z)groza według skc
W związku z pochopnym ;) upublicznieniem wizerunku mojej latarki typu groza w Internecie stanąłem przed wizją odpisywania na wiele email'i. Postanowiłem więc zrobić stronę która powinna wyjaśnić wiele wątpliwości. Zdjęcia latarki ukazują jej stan po prawie 2-letnim użytkowaniu (wyłącznik/głowica).
Krótka charakterystyka konstrukcji
znakomite właściwości świetlne - typowo halogen 50W o silnym skupieniu i dużej sprawności świetlnej ( światłość >= 15000cd )
czas świecenia w zimnej wodzie (4 stopnie C) typowo 60 (żarówka 50W akku 7Ah)
typowy czas szybkiego ładowania akumulatorów 3-4 godziny
z powodzeniem stosowana przy głębokim nurkowaniu powietrznym (minimum 40m)
w związku z zastosowaniem akumulatorów kwasowych możliwość zastosowania zwykłego prostownika (np. samochodowego) jako ładowarki lub ładowanie akumulatorów z instalacji samochodowej podczas jazdy (trzeba zrobić odpowiednią wtyczkę)
cena zakupu kompletu części wraz z akku (i kieszenią) i ładowarką (w sumie ok. 200 zł) wielokrotnie niższa niż kupno firmowej latarki o tych parametrach
bardzo dobre rozwiązanie do polskich wód i "przebijania odmętów" przy słabej widoczności
Zalety konstrukcji tego typu
możliwość stosowania dużych mocy światła np. 200W niespotykanych w latarkach suchych (chłodzenie odbłyśnika wodą) - ale jak to zrobić - to już temat na osobny opis ...
brak przedniej szybki eliminuje problem jej podtopienia (pleksa), porysowania itp. a przez to pogorszenia efektu świetlnego
lekka głowica która nie przeszkadza pod względem ciężaru i bezwładności podczas ruchu w wodzie.
możliwość zastosowania uchwytu na rękę (gumki) bez konieczności stosowania płytek, uchwytów itd.
niska cena elementów składowych, oraz względna powszechna ich dostępność
jak na samoróbkę idea budowy dużo prostsza i łatwiejsza do wykonania niż idea samoróbki latarki typu "suchego"
brak obudowy akumulatora zmniejsza objętość sprzętu które trzeba zabrać ze sobą pod wodę.
przy "mokrym" wyłączniku typu chinch możliwość podłączenia do niego ładowarki (może być prostownik samochodowy) i wykorzystanie żarówki głowicy jako wskaźnika naładowania akumulatorów
przy "mokrym" wyłączniku typu chinch łatwość zastosowania zabezpieczenia przed przypadkowym włączeniem
Wady konstrukcji tego typu
przy zastosowania "mokrego" wyłącznika i przebywaniu w słonej (mocno) wodzie w pozycji wyłączonej możliwość przyśpieszonej korozji styków włącznika (w słodkiej wodzie chinch'e nie wymagają wymiany przez długi czas)
przy nurkowaniach na duże głębokości (powyżej 50/60m) możliwość pęknięcia akumulatora (ale nie koniecznie) - "nadpęknięty" akumulator można potem zalać "kropelka" w miejscach "wrażliwych" które się ujawniły i uczynić go niezniszczalnym ;)
szybka podmiana żarówki lub odbłyśnika na jakiś inny, np. szeroki kąt jest niemożliwa
brak przedniej szybki zwiększa niebezpieczeństwo przypadkowego mechanicznego uszkodzenia żarówki i umożliwia dotykanie jej co nie jest wskazane
obudowa nie jest tak "pancerna" jak w niektórych latarkach, więc można uszkodzić głowicę przykładowo stając na niej :)
samodzielny montaż wymaga dbałości o wiele szczegółów, a błędy montażowe mogą być przyczyną dużej awaryjności, wiec nie każdy jest w stanie wykonać szybko taką latarkę dobrze mimo prostoty idei jej budowy
No dobrze, a teraz jak zbudować taką latarkę...
Zacznijmy może od żarówki/odbłyśnika.
Polecam
zastosowanie odbłyśnika wraz z żarówką IRC 12V/50W/10 stopni firmy Osram
(cena ok 25 zł). Jej symbol w katalogu to 48870 SP 50W 12V GU5,3 20X1 Ma ona niezłą światłość - 15000 cd, żywotność (nie czernieje szybko), oraz odbłyśnik ma szeroką szczelinę na żarówkę, co pozwala na ew. podmianę na inne - jeszcze lepsze żarówki (które z reguły też są duże) bez straty kąta rozsyłu. Poza tym jest energooszczędna :) We Wrocławiu można to kupić na ulicy Nyskiej w hurtowni firmy Osram "Fortis". Tel. (0-71) 367 67 35 wew. 60 (magazyn). Jako, że nie jest to towar pospolitego użytku należy dzwonić i pytać czy jest aktualnie w magazynie. Innym nurkom z poza Wro polecam adres: http://www.osram.pl/adresy.php + wykorzystanie telefonu w celu wyśledzenia dostępności tego towaru. Oryginalna żarówka od tego odbłyśnika ma dość wysoką sprawność świecenia przez kilka tysięcy godzin, jednak żarówka HLX (ksenophot) jest najjaśniejsza wśród halogenowatych i na taką właśnie najlepiej podmienić oryginalną żarówkę z odbłyśnika. Czemu akurat ten odbłyśnik? Bo ma szeroką szparę na żarówkę i można bez problemu wstawić odpowiednio głęboko bańkę żarówki HLX po wybiciu oryginalnej. Jednak w naszym kraju bardzo trudno o odbłyśniki IRC SP i inną metodą jest wstawienie do dowolnego halogena z lustrem o dużym skupieniu żarówki HLX po powiększeniu szczeliny po oryginalnej żarówce np. pilnikiem (piłowanie szkła). |
trochę danych na temat żarówek i żarówek z odbłyśnikami firmy Osram:
żarówki z odbłyśnikiem: | światłość [cd] |
48870 SP 50W 12V GU5,3 20X1 | (15000 cd - IRC, 10st, odbłyśnik pasuje do podmiany żarówki np. na HLX) |
41870 SP 50W 12V GU5,3 20X1 | (8200 cd - decostar standard,10st) |
44870 SP UVS 50W 12V GU5,3 20X1 | (7800 cd - decostar standard 10 st) |
żarówki: | strumień świetlny [lm] |
64625 HLX 100W 12V GY6,35 20X5X1FCR | (3600 lm) |
64623 HLX 100W 12V GY6,35 20X5X1SELEVA | (3200 lm) |
64447 IRC 65W 12V GY6,35 40X1 | (1700 lm) |
64610 HLX 50W 12V G6,35 20X5X1 BRL | (1600 lm) |
64440 IRC 50W 12V GY6,35 40X1 | (1200 lm - lepiej kupić z odbłyśnikiem czyli 48870 SP) |
64440 UVS 50W 12V GY6,35 40X1 | (930 lm - standardowa żarówka) |
64440 S 50W 12V GY6,35 40X1 | (910 lm - longlife) |
Myślę, że nie pomylę się specjalnie, gdy napiszę, że żarówka HLX 50W wstawiona w odbłyśnik IRC SP daje światłość około 20000cd.
OK. Przykładowo kupiliśmy IRC. Teraz należy zbić szybkę przednią odbłyśnika :) Robimy to uderzając punktowo czymś twardym jak np. kombinerki aż szybka pęknie. Podczas zbijania należy mieć miękki nadgarstek i wzniosła minę. Potem wydłubujemy ją do końca czymś tam. Nie zbicie szybki i używanie jej w latarce groza zaowocuje niezwłocznym pęknięciem żarówki podczas "chlupania" wody w misce odbłyśnika. Wszystkich zaskoczonych uspokajam. Sama żarówka poddana ciśnieniu wody nie pęka nawet bardzo głęboko (coś jak próba ściśnięcia jajka równomiernie ze wszystkich stron - dużo wytrzyma).
Jeżeli nie wymieniamy oryginalnej żarówki należy też zadbać o to, aby całe miejsce kontaktu metalowych końcówek ze szkłem bańki żarówki było zaklejone np. silikonem. Robi się tak, aby oryginalny wypełniacz na którym mocowana jest żarówka w odbłyśniku, nie umożliwiał dostawanie się wody do metalu. Często wypełniacz wymięka z czasem w wodzie, powodując że woda dostaje się do nóżek żarówki od strony lustra i powoduje wolną elektrolizę która podżera nóżki żarówki i prowadzi w efekcie do rozszczelnienia bańki lub obruszenia nóżek w bańce co może kojarzyć się ze "spaleniem" się żarówki. Aby dobrze zakleić ten fragment można wydobyć żarówkę, oczyścić z oryginalnego wypełniacza i osadzić ją ponownie na silikonie. Można też wydłubać od tyłu (w zależności od egzemplarza - może się nie dać) trochę wypełniacza odsłaniając miejsce gdzie metal wchodzi w szkło bańki żarówki i zalać to miejsce silikonem bez wyjmowania żarówki. Mogą się trafić egzemplarze odbłyśniko-żarówek, które nie wymagają takiej operacji.
Jeżeli dostanie trochę lepszej żarówki/żarówko-odbłyśnika stanowi problem to zastosowanie zwykłego halogena 50W/12V też zaowocuje niezłym efektem. Oczywiście należy starać się kupić z najmniejszym kątem skupienia na mętne wody, czyli 10,13,16 stopni (najczęściej spotykane z tych mocno skupiających). Zwykły halogen z odbłyśnikiem można nawet mieć za 5 zł.
Obudowa głowicy
Teraz możemy odwiedzić np. Castoramę/Obi/Praktiker itp. Kupujemy standardowe złącze proste rury kanalizacyjnej (o średnicy 50 mm.) (z delfinem oczywiście) i wyciągamy z niej uszczelki (ze środka). Dodatkowo kupujemy korek do rury kanalizacyjnej. Złącze plus korek - koszt - niecałe 10 zł. Przy okazji możemy też kupić zestaw uszczelek do umywalki (około 5 zł), który jest niezbędny do tuningu wizualnego głowicy oraz łatwego mocowania odbłyśnika.
Teraz dodatki. Kupujemy gniazdo (do przykręcania a nie "banana") i wtyk typu chinch złocone w sklepie z elektroniką (w sumie około 8 zł). Ważne jest aby nie stosować normalnych wyłączników bo szybko "wymiękają" od korozji i nie chcą działać normalnie, a poza tym nie mają kilku zalet które upraszczają potem proces ładowania latarki do maksimum.
Dodatkowo musimy mieć ze 2 metry kabla dwużyłowego do połączenia z akumulatorami (najlepiej jakiś solidny). Teraz możemy zlutować całość od strony głowicy. Schemat takiego "obwodu" jest prosty. Ważne jest jednak aby wyłącznik (chinch) miał wykorzystany jedynie środkowe złącze. Czyli kabel wchodzący do głowicy lutujemy: 1 do żarówki, 2-gi wystawiamy na zewnątrz i lutujemy do środkowego pinu wtyku chich. Następnie drugi koniec żarówki lutujemy osobnym kabelkiem z gniazdem chinch.
Jak przylutować kabel do żarówki. To jest trudne, ale jak się wie jak to już nie. Należy przeczyścić (oskrobać) końcówki żarówki, nałożyć na nie np. złocone piny z niepotrzebnego gniazda komputerowego (LPT), a potem już normalnie i przyjemnie je przylutować - cyna powinna zostać zassana pod piny i łatwo zespolić piny z żarówką. Obfotografowana głowica ma żarówkę HLX dlatego te piny dobrze do niej pasują. Gdy jednak używamy IRC - to jej końcówki są trochę grubsze i piny od gniazda LPT nie pasują. Polecam wtedy zrobić to przykręcając kable do żarówki na złącza śrubowe które znajdują się w kostkach do lamp np. sufitowych.
Dla tych co chcą aby ich głowica działała w słonej wodzie powinni zakleić wszystkie punktu lutowania i miejsca gdzie może dostawać się woda do przewodów i styków wewnątrz latarki. Ja zaklejam silikonem w dużych ilościach. W ten sposób miejsce złączenia gniazda z wtykiem chinch (wyłącznik) jest jedynym punktem gdzie mogłaby zachodzić elektroliza w słonej wodzie i powodować "znikanie" metalu. Jednak gdy włączymy latarkę od razu po wejściu do wody różnica potencjałów nie istnieje w tym punkcie więc elektroliza zachodzić nie będzie. Oczywiście zaciski na akumulatorze też powinny być pozaklejane po uprzednim przylutowaniu na stałe kabla. Zaklejenie powinno obejmować również nie zaizolowane części przewodów dochodzące do punktów lutowania, oraz metalowe końcówki żarówki (nawet od strony odbłyśnika). To wszystko poto aby elektroliza nie "zjadła" metalu w słonej wodzie. Nie należy kombinować i rozbić różnych rozłączeń kabla od aku umieszczając 2 żyły kabla w jednym chinchu. W takim przypadku nie pożyje ta konstrukcja zbyt długo, bo różnica potencjałów w zalanym wodzie chinchu gdzie styki plus i minus są blisko siebie spowoduje przyśpieszoną korozję i ew. problemy z włączeniem i upływami prądu. Wyłącznik na chinchu gdzie wykorzystujemy tylko jeden styk chincha jest naprawdę sensownym rozwiązaniem jeżeli chodzi o wytrzymałość i niezawodność konstrukcji. Wyłączanie latarki w wodzie powoduje, że odległość styków (potencjałów) jest duża, co minimalizuje wpływ elektrolizy/korozji. Należy pamiętać, że w słonej wodzie (raczej bardziej niż w Bałtyku) przy dobrym zaklejeniu wszystkiego jak pisałem, elektroliza może zachodzić tylko przy wyłączonej latarce na chinchu. Gdy będziemy mieli ciągle włączoną latarkę w słonej wodzie - to elektroliza nie będzie zachodzić wcale i korozja styków chinch'a będzie zachodzić maksymalnie wolno lub wcale.
I tutaj dochodzimy do następnej sprawy - ładowania latarki. Zakładając, że używamy akumulatorów kwasowych możemy śmiało wpinać się do ładowania między gniazdo i wtyk chinch (plus do plusa, minus do minusa :). Dodatkowe - zalecane ograniczenie prądu podczas ładowania jest wtedy robione przez żarówkę w głowicy, która się lekko żarzy (w przypadku ładowania prostownikiem niestabilizowanym bez wygładzania napięcia) gdy ładowanie jeszcze trwa i już nie żarzy gdy już jest po ładowaniu. Ja osobiście włączam ładowanie na 5 godzin i tyle (aku 12V/7Ah). Można też skorzystać z akumulatora samochodowego aby "przetoczyć" trochę prądu w plenerze, albo ładować akumulator podczas jazdy samochodem z gniazda zapalniczki. Różne rzeczy odnośnie ładowania są też opisane tutaj. |
Dla zdziwionych tym gdzie mieszczą się moje akumulatory za płytą (zdjęcie opublikowane wcześniej) - śpieszę z wyjaśnieniem, że są to 2 akumulatory 6V/7Ah połączone szeregowo i rozmieszczone po jednym z każdej strony aby było bardziej płasko. Jednak najpopularniejsze są wśród użytkowników grozy (ale nie tylko) aku 12V/7Ah. Chociaż są o tych samych wymiarach 12V/9Ah, a nawet gdzieś widziałem 11Ah. Ale IMHO zazwyczaj więcej niż 7Ah nie potrzeba. Przy żarówce 50W świeci około godziny z hakiem (z matematyki wynika, że powinna prawie 2 godziny, ale parametry aku są podawane dla innych warunków jak temp. 20 stopni, prąd 0.5 A itd.) Cena aku 12V/7Ah to około 80 zł (na allegro nawet 28).
Aha. Latarka musi mieć dziury zalewowe :) Wtedy nie topi się nic od spodu odbłyśnika nim woda zaleje w końcu wszystko.
Otwory te można wykorzystać do wyprowadzenia gumek do mocowania na rękę. |
Aby dziury zalewowe nie świeciły w obudowie, gdy latarka jest włączona przesłoniłem je od środka resztką obciętej rury z korka do rury.
Jeszcze może jedna sprawa. Aby uchronić się przed przypadkowym włączeniem latarki należy podczas transportu zaślepiać np. dodatkową wtyczką chinch (nie musi być złocona :) gniazdo. |
W ogóle taką latarkę nie powinno się używać na powierzchni ze względu na wysoką temperaturę która może stopić obudowę, lutowanie, klejenia, izolacje itd. Nie muszę dodawać, że ważne jest też takie zamocowanie kabli do akumulatora/ głowicy aby wszystko było odporne na szarpnięcia itd. No i lutowania muszą być zrobione naprawdę dobrze i dokładnie pozaklejane (słona woda).
Aha. Oczywiście tył głowicy to korek rury kanalizacyjnej umieszczony na wcisk z podkładem gumowym. |
Moje akumulatory to zwykłe akumulatory kwasowe - AGM (pseudo żelowe) z dobrze przymocowanym kablem i przylutowanymi na stałe kablami które wraz z biegunami akumulatora są dokładnie zaklejone. Akumulatory takie można kupić w sklepach np. z częściami elektronicznymi. Hasło akumulatory kwasowe AGM (pseudo żelowe) 12V/7Ah lub 6V/7Ah. Ten większy kosztuje ok. 80 zł, a mniejszy ok. 60. Chociaż teraz ostatnio w jakimś sklepie internetowych widziałem cenę... 25 zł za duży :). No i allegro pełne jest tego w cenach często poniżej 30 zł.
Ten szerszy akumulator ma wymiary 95x151x65 mm, a ten węższy 95x151x34. Ale odpowiednie będą dla naszych zastosowań 1 szeroki lub 2 wąskie połączone szeregowo.
Niektórzy producenci latarek nurkowych zasilają żarówki napięciem wyższym niż nominalne, aby uzyskać bardziej jasne światło. Wtedy żywotność żarówki drastycznie spada. Typowo można spotkać zasilanie 14,4V do żarówek 12V. Aby uzyskać taki efekt w konstrukcji groza nie trzeba wymyślać jak by tu zastosować inne akumulatory. O niebo lepiej jest stosować akumulatory 12V (bo są takie kwasowe AGM) do żarówek 12V, ale stosować żarówki HLX które dają bardzo jasne światło (ale ich żywotność jest mniejsza). Mając więc do wyboru: stosowanie drogich akumulatorów i zwykłych żarówek - kontra tanich akumulatorów i lepszych żarówek - decyduje się oczywiście na lepsze żarówki. Efekt świetlny jest ten sam, a dużo mniej komplikacji i kosztów.
Można się zastanawiać jak głęboko można nurkować z grozą. Podobno akumulatory pękają przy dużej głębokości. Miałem kiedyś pęknięty akumulator, ale nie od głębokości lecz od upadku z wysokości. Pęknięty akumulator nie jest jednak specjalnie groźny (poza ew. wyciekami kwasu na powierzchni). Używałem jeszcze potem tego pękniętego aku, groza dalej świeciła, ale z czasem (po kilku nurkowaniach) stracił pojemność. Co do pękania od głębokości to mnie się to jeszcze nie przytrafiło. Groza przebywała na głębokości 56m przez ok. 30 minut z pozytywnym skutkiem, tzn. bez pęknięcia. Zobacz "crash" test grozy.
Ten opis dotyczy najprostszej wersji latarki tego typu. Nie stanowi jednak dla mnie większego problemu aby zmodyfikować konstrukcje o suchy wyłącznik, oraz pojemnik na akumulator z rury kanalizacyjnej. Jednak nie podejmuje się szczegółowych opisów, bo robi się to trochę bardziej skomplikowane, a i tak z tym co opisałem było mnóstwo pytań...
Dla zabawy (bo bez faktycznego zapotrzebowania) zrobiłem ostatnio
sobie głowicę z suchym wyłącznikiem zainspirowany pomysłem, że można by
to włączać poprzez przekręcanie tylnej części głowicy (korek). Ten sposób
włączania eliminuje właściwie potrzebę zabezpieczania przed
przypadkowym włączeniem latarki. Można jednak jak ktoś chce wykręcać
zaślepkę gniazda do ładowania "przez żarówkę" i działa to
wtedy jako dodatkowe zabezpieczenie. Wspomniany suchy wyłącznik to przekaźnik sterowany kontaktronem, który to jest sterowany magnesikiem. Całość uszczelniona w stylu groza czyli przekaźnik zalany klejem. Ta komplikacja wymusiła jednak na mnie konieczność dorobienia wtyku do ładowania oraz blokady obrotu wyłącznika. No i gumki na rękę musiały być już inaczej mocowane. Jak narazie działa bez problemu. Czy jest to jednak jeszcze groza...? No chyba jeszcze tak, bo uszczelnienia nie dotyczą przynajmniej głowicy :-) ...no i potem dostałem ładniejszą dławicę z odgiętką do kabla, a potem dorobiłem sobie jeszcze możliwość odłączania od akumulatora (złącze z oringiem). Takie małe złączenie nie jest co prawda zbyt wygodne w odkręcaniu, ale stosuje się go raczej rzadko. Zrobiłem je do podmiany akumulatora rozładowanego na naładowany do celów kolejnego nurka, gdy niema możliwości naładowania aku w międzyczasie. No i przesłona ochronna na "obiektyw" która pozwala na bezstresowy transport w trudnych warunkach. |
|
"Włączanie grozy2" filmik - 4MB (kodowanie - XVid) |
pozdrawiam, skc